Architektura wnętrz - realizacje
Projekt wnętrza

lepiej późno niż wcale

Dodano: 15 Marca 2023r
lepiej późno niż wcale

   W ostatnim czasie pojawiły się w muzealnej przestrzeni dwie wyjątkowe wystawy malarstwa. Obie ciekawe z punktu widzenia architekta wnętrz. W Krakowie była to (zakończona właśnie) ekspozycja prac Tamary Łempickiej. Sporo niej pisano i mówiono, również w kontekście kolejek, jakie tworzyli zdeterminowani zwiedzający.  Wystawa trwała w Muzeum Narodowym dość długo, ale przyznam, że i ja zwlekając z wizytą, musiałam swoje odczekać. Nie warto więc się ociągać, gdy na czymś nam zależy. Może być na te plany czy marzenia za późno.   

   Tak też jest w przypadku niezwykłej wystawy Vermeera van Delft w Rijksmuseum w Amsterdamie. Mimo że rozpoczęła się 10 lutego i trwać będzie aż do czerwca, biletów już nie ma. Pozostaje tylko sięgnąć po album i liczyć na pojedyncze, muzealne spotkanie w przyszłości. 

  Łempicka i Vermeer to odległe światy i osobowości artystyczne. Poświęcone im wystawy zazębiły się jednak w czasie i nasunęły myśli o roli, jaką odgrywają obrazy w dekoracji wnętrz. Nie zawsze możliwe jest posiadanie prac oryginalnych i nie każdy oryginał wart jest  eksponowania. A możliwości techniczne sprawiły, że wydrukowane na płótnie reprodukcje wyglądają naprawdę dobrze. Są wierne kolorystycznie i mimo że brak im właściwej faktury, piętna artysty i luksusu niepowtarzalności, nadają pomieszczeniu styl i klimat.

  Obrazy Tamary Łempickiej z nurtu art deco, często trafiają w tej formie do aranżacji wnętrz prywatnych i publicznych. Prace artystki wnoszą powiew stylowej nowoczesności. Dobrze komponują się zarówno z wystrojem klasycznym, jak i współczesnym. Są wysmakowane kolorystycznie, klarowne i po kobiecemu eleganckie.

   Kiedy patrzymy na fotografie Łempickiej ze współczesnych jej pism, przemyślane stroje i pozy, widać, że artystka dbała o swój wizerunek. Stworzyła postać "kobiety luksusowej", silnej swoją indywidualnością i talentem. To wszystko kryje się też w jej obrazach. W dekoracyjnej kompozycji barw składających się w portrety i prace zaangażowane społecznie. Gdyby tworzyła dzisiaj, niewątpliwie jako artystka i celebrytka zbierałaby lajki na wszelkich portalach społecznościowych.

    Introwertyczny Vermeer to malarstwo odmienne. Intymne, kameralne, do delektowania się bezpośrednio, tak by docenić kunszt artysty. Jak silnie on działa - widać po oblężeniu, które przeżywa Rijksmuseum. Artysta i jego sztuka stali się częścią popkultury. Może za sprawą kilku filmów, powieści, a nawet wiersza naszej noblistki. 

   Chociaż tak znany, Vermeer nie jest powszechnie reprodukowany. To sztuka na takim poziomie, że wręcz nie wypada "używać go" do dekoracji wnętrza.  W moją zawodową dziedzinę wprowadza go  sceneria obrazów, uwieczniona niejako "przy okazji". Bogate mieszczańskie wnętrza, rozświetlone subtelnym i mistrzowsko ujętym światłem, tkaniny, meble, kolory tworzące klimat. Sceny rodzajowe, banalne w tematyce, przedstawione są tak, że można uczyć się z nich zasad kompozycji i kolorystycznej wirtuozerii. Ukryta symbolika, czytelna dla wtajemniczonych, dodaje obrazom znaczenia. 

   Czego więc żałuję, że nie zobaczę? Wybierając jedną pracę, byłaby to "Czytająca list". Obraz nie tylko piękny, ale i kryjący w sobie sekret, który może udałoby się odkryć...